Posty

APELUJEMY - ZOSTAŃCIE W DOMU

Obraz
Należę do tej grupy chaotycznych i wiecznie za czymś goniących ekstrawertyków, dla których perspektywa niewychodzenia z domu przez weekend zawsze zdawała się być co najmniej straszna. Każdy mój dzień składa się z miliona nowych bodźców i wrażeń, którym muszę dawać jakieś ujście, uwalniać je z wielkiego kołtuna, który tworzą w mojej głowie. I, mimo że na co dzień ciężko mi za sobą samą nadążyć, bardzo nie lubię kiedy "mam czas". Pomijając kwestię, że posiadanie czasu jest pojęciem całkowicie abstrakcyjnym i złudnym, to jednak zdarzają się dni, kiedy wolno nam sobie na takie stwierdzenie pozwolić. Z jednej strony to dobrze; w końcu możemy wypuścić, gwałtownie zaczerpnięte, gdzieś na początku zeszłego miesiąca powietrze. Z drugiej jednak, cenne minuty, których zawsze brakuje, nagle okazują się zbyt długie i przerażające. Zdecydowanie nie jestem jedną z osób, które utrzymują porządek, w jakimkolwiek tego słowa znaczeniu. Jedynym lekarstwem na mój bałaganiarski styl byc

Cisza

Obraz
Nadchodzący dzień nie będzie różnił się niczym od wczorajszego, ani przedwczorajszego. Przyszło mi żyć na świecie, w którym nie ma miejsca na zachcianki, takie jak gniew, czy smutek. Wszelkie emocje dawno zniknęły, pogrzebałam je głęboko pod warstwą rozczarowania, zmęczenia i rezygnacji. Panuje nieprzerwana cisza. Tak, to ona wykańcza mnie najbardziej. Życie w nieustającej gonitwie myśli i chaosie rozdzierających uczuć wydawało mi się bezcelową agonią, jednak nie wiedziałam wtedy, czym jest nicość. Kiedyś jeszcze miałam wybór, a przynajmniej tak mi się wydawało. Mówiłam, prosiłam, krzyczałam ale mój głos jedynie odbijał się echem od ścian, a zdania czekające na odpowiedź zawisały na zawsze w powietrzu. Mówiono mi, że niepotrzebnie się denerwuję, a przecież złość piękności szkodzi. Mówiono żebym nie płakała, bo czarne od tuszu łzy pobrudzą mi białą bluzkę. Wiedziałam, że odczuwam więcej, że widzę rzeczy, których inni nie dostrzegają. Moja wrażliwość, na którą nikt nie odpowiadał b

Cienie

Obraz
Ze snu wyrwało mnie gwałtowne szarpnięcie i uderzyłem głową o ścianę.  Kurwa. Rozglądam się po pokoju w poszukiwaniu napastnika ale szybko uświadamiam sobie, że to tylko ja. Znowu śniły mi się ptaki. Zawsze próbują dziobać mnie w twarz, a ja stoję nieruchomo pozwalając im na tortury, ten koszmar nawiedza mnie coraz częściej. Boże, myślę i karcę siebie za wczorajszą noc, jednocześnie osłaniając oczy od coraz intensywniejszego promienia słońca, który przedziera się przez zasłonę do pokoju, tak jakby ktokolwiek go tu sobie życzył. Jak zwykle przesadziłem. Na języku wciąż czuję gorzkawy smak alkoholu i tytoniu, który potwierdza moją wczorajszą obecność na imprezie. Zaczynają powracać zamglone wspomnienia; zaczęliśmy wieczór w mojej wynajmowanej kawalerce, dowodzą temu wszędzie porozrzucane, puste butelki, potem przenieśliśmy się do baru i nad Wisłę. Zmuszam się do wstania z łóżka, mimo że każda, najmniejsza część mojego ciała się buntuje. Śmierdzę, nie mogę tego dłużej ignorować. Jes

Odbicia

Obraz
Cykliczny stukot moich butów na obcasie zagłusza ciszę jaka panuje na ulicy. Szpilki obcierają mnie boleśnie, nie wiem po co jeszcze je noszę. Mam na sobie czarną, podwijającą się sukienkę, którą co kilka kroków opuszczam do dołu. Sztuczne kolczyki palą mnie w uszy, w ustach czuję smak krwi z rozgryzionej wargi. Za rękę trzyma mnie jakiś chłopak, ma chłodną, miękką dłoń, jego włosy na ramieniu drażniąco mnie łaskoczą. To chyba ten, którego od kilku mięsiecy nazywam swoim chłopakiem. Roześmiani przechodnie zerkają na mnie przelotnie, jakaś blondynka w pośpiechu zawadza o mnie swoją torebką, odwraca się, spogląda i unosi rękę w geście przeprosin. Ma dwukolorowe oczy. Wokół wcale nie jest cicho, panuje zgiełk typowy dla piątkowego wieczoru w centrum miasta. Jestem na niego głucha. Naprzemiennie owiewa mnie zapach tlących się papierosów, tanich perfum i egzotycznych potraw z knajp które mijamy. W końcu skręcamy, przechodzę przez jakąś uliczkę, idę po schodach w dół. W środku klubu jes